poniedziałek, 7 grudnia 2015

Moja trzymiesięcznica w Gruzji ;)

Dokładnie dziś mijają trzy miesiące mojego pobytu w Gruzji. Czas leci tu bardzo szybko! Nie obejrzałam się, a już za dokładnie dwa tygodnie jadę na urlop świąteczny :D W głowie układam sobie listę rzeczy, które zjem, jak tylko przyjadę do Polski . I wcale nie będą to pierogi, bigos i kotlety :P Myślę, że na miejscu numer jeden plasują się kanapki na ciepło z wędzonym łososiem, na drugim sałatka z pomidorkami koktajlowymi i mozzarelą, a na trzecim pizza - wybacz polska kuchnio ;)

Z drugiej strony mój pobyt w Gruzji właśnie się rozkręca i zaczęłam prowadzenie własnych warsztatów z dziećmi. Z ciągłym niedosytem działania wyjeżdżam do Polski, ale tam też mam swoje plany. Są one związane ze schroniskiem w Batumi do którego jeżdżę raz w tygodniu. Daje mi to dużo satysfakcji i mimo, że ogarnia mnie frustracja, że tak mało mogę zrobić, to cieszę się, że mogę pomóc. Więcej info wkrótce :)

Z okazji dzisiejszej rocznicy chciałabym przedstawić trzy moje spostrzeżenia, które związane są z pobytem w Gruzji. Moje opisy na blogu są typowo subiektywne i dlatego nie traktujcie tego, jak wyroczni kultury lub życia w Gruzji. W zależności od tego, czy przyjedziecie do Gruzji jako turysta lub wolontariusz, regionu w którym będziecie przebywać oraz ludzi, których na swojej drodze spotkacie, wasze spostrzeżenia mogą się zupełnie od siebie różnić. Ale cóż, mój blog - moja wizja świata ;)

czwartek, 3 grudnia 2015

On-Arrival Training w Misaktsieli

Nastała zima, przynajmniej chwilowa :) Z naszych okien już od dawna obserwujemy ośnieżone szczyty, jednak dziś pierwszy raz padał deszcz ze śniegiem. Nie jestem fanem zimna, w takich chwilach najchętniej zabunkrowałabym się pod trzema kocami z kubkiem gorącej herbaty z cytryną i miodem, a następnie oglądała swoje ulubione seriale. Niestety nasz internet kiepsko chodzi w taką pogodę, więc o żadnej kradzieży praw autorskich nie ma mowy ;) Zostaje nam kształcenie się w rosyjskim, czytanie książek i rozmowy o życiu :) Ja jeszcze trenuję moje kroki zumby na zajęcia z dziećmi, które idą mi dość opornie. Zawsze wiedziałam, że mój płat czołowy (który jest między innymi odpowiedzialny za zapamiętanie choreografii) nie pracuje za dobrze :P

A pomyśleć, że tydzień temu było 20 stopni i leżeliśmy w trakcie przerw na treningu w promieniach gruzińskiego słońca. Ach, słońce, wróć szybko!

sobota, 14 listopada 2015

Podróże małe i duże

Region Gurii i Adżarii jest obszarem zaniedbanym w polskich przewodnikach. Z Adżarii wymieniane jest oczywiście Batumi oraz nadmorskie miejscowości - kurort oraz twierdza w Gonio oraz przejście graniczne w Sarpi. Natomiast opis Gurii ma jedną stronę oraz wymienione jest w nim Ozurgeti oraz monastyr w Shemokmedi. Myślę, że te dwa regiony kryją dużo pięknych miejsc i oczywiście mam zamiar wszystkie z nich zobaczyć i opisać :) Gdy tylko zza chmur wychodzi słońce, a deszcz nie zniechęca Cię do życia, moje oczy święcą się na myśl o miejscach, które możemy w pobliżu odwiedzić. Lista jest dość długa, a czasu znowu nie tak dużo :)

czwartek, 12 listopada 2015

Park Narodowy Mtirala

Nie udało nam się odwiedzić Parku Lagodekhi położonego na wschodzie Gruzji, więc nie mogliśmy odpuścić zwiedzenia Parku Narodowego Mtirala na zachodzie. Los nie sprzyjał nam na początku, ale potem wynagrodził piękną pogodą i widokami :D Park Narodowy Mtirala leży ok. 20 km od Batumi i myślę, że to idealne miejsce na wypoczynek od miejskiego zgiełku. Jego nazwa, "mtirala" oznacza "płacz", ponieważ występują tu wyjątkowo obfite opady deszczu. W parku podobno żyją rzadkie gatunki zwierząt, takie jak: ryś, niedźwiedź brunatny, wiewiórka kaukaska i biała żmija. Na naszej drodze spotkaliśmy jednak tylko psy, krowy i konie ;) Dwóch towarzyszy wędrowało z nami wzdłuż całego szlaku. Oto przywódca naszego stada.

czwartek, 5 listopada 2015

Objazdówka Tbilisi-Kazbegi-Signagi

Z moim gościem specjalnym, J., postanowiliśmy wybrać się na kilka dni na zachód Gruzji. Pogoda w Gruzji nie jest czymś, co można by było jakkolwiek przewidzieć. Zmienia się co roku i w lutym może być ładniej niż w kwietniu. Planowanie w Gruzji raczej się nie sprawdza. Tak jakby cokolwiek można było tutaj przewidzieć ;) Czasami trzeba improwizować :)

Mimo, że nasza wycieczka była krótsza niż planowaliśmy i nie zwiedziliśmy Parku Narodowego w Lagodekhi, to nawet brzydka pogoda w Gruzji ma w sobie coś z magii.

wtorek, 3 listopada 2015

Spacer do Shemokmedi

Miałam gościa specjalnego, więc mam trochę postów do nadrobienia :) Postaram się, jak najszybciej powstawiać wszelkie nowości. Trochę pozwiedzałam, a przede mną kilka wolontariackich wyzwań. Pilnie uczę się również rosyjskiego. Mam okazję wypróbować swoje "umiejętności" w praktyce w trakcie podróży i rozmów z mieszkańcami ;) Pożegnaliśmy też znajomych wolontariuszy, którzy kończyli swoje projekty na przełomie września i października, więc w naszym mieszkaniu zapanowała chwilowa melancholia. 


czwartek, 15 października 2015

Pieskie życie w Ozurgeti

Prędzej, czy później musiał nadejść mój kryzys pobytowy. Zbiegło się to z kilkoma wydarzeniami w moim wolontariackim życiu. W pierwszym tygodniu pobytu okazało się, że pod naszym oknem urzęduje psia rodzinka z trzema szczeniakami. Już wtedy zrobiłam wywiad z Gruzinami dotyczący losu bezdomnych psów w mieście. Podobnie jak podczas pobytu w Thessalonikach w Grecji na ulicach pełno jest bezdomnych zwierzaków. Niektóre z nich mają właścicieli, ale tak sobie spacerują "po mieście", większa część jednak jest porzucona lub całe swoje życie spędziła na ulicy. Sprzyja to roznoszeniu chorób, wypadkom samochodowym lub walkom pomiędzy psami o pożywienie. Niestety w Gruzji nie jest prawnie uregulowana sytuacja bezdomnych zwierząt, nie ma finansowego wsparcia państwa na tworzenie schronisk dla zwierząt, nie stosuje się sterylizacji u zwierząt domowych. Gdy tak dużo jest jeszcze potrzeb ludzi, gdy średnia pensja wynosi 300 (ok. 500 zł), a emerytura 150 lari (mniej niż 300 zł) potrzeby zwierząt są na samym końcu... Psy i koty zdane są na siebie w przetrwaniu w dużym mieście, litość ludzi i resztki wyrzucane z restauracji. W Ozurgeti było schronisko dla zwierząt, ale z niewiadomych względów zostało w tym roku zamknięte, a wszystkie psy po prostu wypuszczone w świat.


sobota, 10 października 2015

Jesienne barwy Chewsuretii

Początek października to ostatni moment na odwiedzenie dwóch wysokogórskich regionów Gruzji - Tuszetii i Chewsuretii. W miasteczkach Omalo i Dartlo (Tuszetia) oraz Szatili (Chewsuretia) znajdują się charakterystyczne wieże z kamienia, które nie tylko służyły do celów mieszkalnych, ale przede wszystkim do obrony inwentarza i ludności przed najeźdźcami. Podobne baszty znajdują się również w Swanetii, jednak w Szatili znajduje się kompleks wyglądem przypominający zamek, w którym zamieszkiwała cała wioska. Postanowiłam wybrać się tam na jesienny spacer, choć droga nie była ani łatwa, ani krótka :)

poniedziałek, 5 października 2015

Piknik w Bakhmaro

W ostatnie dni upalnej pogody postanowiliśmy wybrać się do Bakhmaro na sobotni piknik. Chcieliśmy z bliska zobaczyć góry, które codziennie obserwujemy z okien naszego mieszkania. Bakhmaro to wysokogórski kurort bardzo popularny wśród Gruzinów w okresie letnim. Od października do miasteczka nie ma dojazdu, ponieważ w zimę potrafi spaść tu do 7 metrów śniegu! Bakhmaro leży bowiem na wysokości 2000 m n.p.m. :)

niedziela, 27 września 2015

Mestia, czyli dwutysięczniki w adidaskach

Wyjeżdżając do Gruzji postanowiłam być najlepiej zapakowaną i przygotowaną wolontariuszką EVS ;) Plany planami, a wyszło trochę kiepsko, ponieważ nie zapakowałam moich trekkingowych butów. Sądziłam, że będą mi potrzebne dopiero w październiku przy wizycie J. Moje stopy w trakcie wizyty w Swanetii dały mi do zrozumienia, jak duży popełniłam błąd :/ Ale od początku :)

wtorek, 22 września 2015

Herbaciane pola Batumi?

Herbaciane pola Batumi odeszły już w cień historii. Jednodniowa wycieczka do stolicy Adżarii ukazała nam nowoczesny nadmorski kurort, w którym co chwila powstają nowe apartamentowce i centra biznesowe. Całe miasto to misz-masz stylów, jest nad czym się 'zadziwić", bo o gustach się przecież nie dyskutuje ;) Wybrzeże dzieli się na część portową oraz kamienistą plażą.

poniedziałek, 21 września 2015

Święto Ozurgeti

15 września miasto zatętniło życiem, a ja w końcu miałam okazję zobaczyć jakieś dzieci. W ciągu tygodnia zwątpiłam, że będę miała komu organizować zajęcia. Dzieci zaczęły nowy rok szkolny dzień wcześniej i już kolejnego miały okazję uczestniczyć w dużym festynie organizowanym przez miasto. Na Dniu Ozurgeti miał pojawić się nawet sam premier Gruzji:) Na głównym placu znalazło się wszystko, między innymi tańczący przebierańcy na szczudłach, teatrzyk kukiełkowy, stoiska historyczne oraz degustacja wina. Jak to na festynie znalazły się tam też stoiska z balonami Myszki Miki, Kubusiem Puchatkiem i innymi pięknościami :P Głównym punktem obchodów był pokaz tradycyjnych tańców gruzińskich oraz koncert. Na tym zależało mi najbardziej, ale niestety nie dane mi było nic zobaczyć, bowiem tego dnia naszym zadaniem było malowanie twarzy dzieciom.

niedziela, 13 września 2015

Słodkie lenistwo na wybrzeżu

Właśnie mija mój pierwszy tydzień w Ozurgeti. Trochę czuję się jak na urlopie i to takim bardzo leniwym urlopie. Jak typowy zmarźluch postanowiłam skorzystać z końca lata i pozwiedzałam trochę gruzińskie plaże. Do najbliższej plaży, w Shekvetili, najszybciej dotrzeć stopem, co jak na razie jest łatwizną w porównaniu z moimi doświadczeniami w Polsce i innych państwach. Pierwszy samochód, który ma miejsce (to też tutaj jest pojęciem bardzo względnym) zatrzymuje się, by Cię podrzucić. Ostatniego dnia wracając z Batumi zabrał nas chłopak, który wcale nie planował jechać w tą stronę, ale nadrobił trochę drogi, by nas podrzucić. Najbardziej w podróżowaniu na stopa, oprócz tego, że nic to nie kosztuje, lubię właśnie poznawać historie napotkanych ludzi. Okazało się, że jego ojciec jest z pochodzenia Polakiem, a jego matka Ukrainką, jednak mieszka od urodzenia w Gruzji. Wyobraźcie sobie widok z drogi na morze i wzgórza, a w tle... Verba, polski hip-hop ;)

wtorek, 8 września 2015

Szok kulturowy po gruzińsku

I tak po dwóch miesiącach jestem już na miejscu, w Ozurgeti, w Gruzji. Dziś mija druga dobra jak wyruszyłam z mojego rodzinnego miasta. Przez te dwa miesiące mierzyłam się z czasem, żeby zdążyć pozamykać wszystkie sprawy rodzinno-zdrowotno-służbowe. Nie wszystko się udało, ale nie zostało nic z czym nie mogę się uporać na miejscu. Polecam Wam zrobienie wszystkich badań kontrolnych przed wyjazdem, mogą Was czasami zaskoczyć :) Ja zdążyłam się wykurować jeszcze przed wylotem. Wizyty kontrolne będę mieć w styczniu podczas urlopu w Polsce.

Na lotnisko jechałam już ze ściskiem w żołądku, ale po pożegnaniu byłam już całkowicie spokojna i nastawiona zadaniowo. Zabierałam ze sobą dużą walizę oraz plecak i musiałam się z nią dostać na postój taksówek. Lot miałam w nocy, a w Gruzji byłam o 5:30 (w Polsce była wtedy 3:30). Czekała mnie jeszcze godzina drogi z taksówkarzem, który nie mówił zupełnie po angielsku z Kutaisi do Ozurgeti. Górska droga z widokami, a przy drodze wypoczywające krowy, psy, konie i świnie. Gdy zobaczyłam swój pokój, który nawet do polskiego "babciowego" mieszkania bardzo daleko, byłam już trochę przerażona.

niedziela, 28 czerwca 2015

Kilka słów o EVS cz. II

Do mojego wyjazdu zostały już dwa miesiące, więc przeżywam już górki i dołki związane z moją decyzją. Jestem w kontakcie z organizacją wysyłającą i goszczącą, mam podpisane Activity Agreement i wyrobione ubezpieczenie. Zaczynam też już powoli planować te 9 miesięcy mojego życia. Rozpoczęłam oczywiście od przeszukania neta w kierunku blogów i stron dotyczących Gruzji. Kupiłam też przewodnik Bezdroży i wczytuję się w niego, szukając inspiracji.

Dziś przygotowałam dla Was drugą porcję szczegółowych informacji dotyczących EVS.

środa, 17 czerwca 2015

Kilka słów o EVS cz. I

Metod na podróżowanie jest mnóstwo. Można być wiecznym turystą i wtedy za każdym razem zachłystujesz się inną kulturą, architekturą, naturą na jakiś czas i wracasz na swoje - dobrze znane śmieci. Ja jednak zawsze marzyłam o zamieszkaniu w innym państwie, tego doświadczania, zadziwiania, poznawania... Cóż to za psycholog międzykulturowy, który nie doświadczył szoku kulturowego!

Jedną z szans na poznanie od środka społeczeństwa do którego jedziemy jest właśnie wolontariat. Praca w lokalnym środowisku może dać ci więcej niż niejedna podróż all inclusive. Ofert wolontariackich jest bardzo dużo, niektórzy nazywają to już wolonturystyką. Czasami motywacją do udziału w wolontariacie jest właśnie podróż do danego państwa bez żadnych wyższych idei pomagania, realizowania i rozwoju siebie. Czy jednak można krytykować młodych ludzi, że chcą poznawać świat wykorzystując i tą możliwość? Czasami cel obrany na początku zmienia się tak, jak człowiek w trakcie podróży.

Ja zdecydowałam się na udział w European Voluntary Service, czyli jednej z możliwości danych nam przez program Erasmus+ . Chciałabym wam przybliżyć podstawowe założenia tego wolontariatu, ponieważ jest on naprawdę wyjątkowy i może być okazją do przeżycia niezapomnianej przygody.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

No i stało się…

Zrobiłam to. Znacie to uczucie, kiedy podejmiecie już tą ważną decyzję, zrobiliście ten krok naprzód i nie da się już zawrócić? I wciąż niedowierzanie, że ta decyzja jest prawdziwa, a Wasze życie zmieni się w przeciągu najbliższych kilku miesięcy? Ten przypływ adrenaliny w oczekiwaniu na to co się wydarzy?

Wielokrotnie słyszałam z ust znajomych „zawsze chciałem/chciałam tą zrobić”, czy „to jest moje marzenie”. Sama czekałam ze swoją decyzją i nie ufałam do końca sobie, że moje marzenia zrealizuję. Czy marzenie to to samo co cel, a cel to to samo co marzenie? Warto spisać sobie listę pragnień, aby później zrobić z niej naszą listę do realizacji.