Dokładnie dziś mijają trzy miesiące mojego pobytu w Gruzji. Czas leci tu bardzo szybko! Nie obejrzałam się, a już za dokładnie dwa tygodnie jadę na urlop świąteczny :D W głowie układam sobie listę rzeczy, które zjem, jak tylko przyjadę do Polski . I wcale nie będą to pierogi, bigos i kotlety :P Myślę, że na miejscu numer jeden plasują się kanapki na ciepło z wędzonym łososiem, na drugim sałatka z pomidorkami koktajlowymi i mozzarelą, a na trzecim pizza - wybacz polska kuchnio ;)
Z drugiej strony mój pobyt w Gruzji właśnie się rozkręca i zaczęłam prowadzenie własnych warsztatów z dziećmi. Z ciągłym niedosytem działania wyjeżdżam do Polski, ale tam też mam swoje plany. Są one związane ze schroniskiem w Batumi do którego jeżdżę raz w tygodniu. Daje mi to dużo satysfakcji i mimo, że ogarnia mnie frustracja, że tak mało mogę zrobić, to cieszę się, że mogę pomóc. Więcej info wkrótce :)
Z okazji dzisiejszej rocznicy chciałabym przedstawić trzy moje spostrzeżenia, które związane są z pobytem w Gruzji. Moje opisy na blogu są typowo subiektywne i dlatego nie traktujcie tego, jak wyroczni kultury lub życia w Gruzji. W zależności od tego, czy przyjedziecie do Gruzji jako turysta lub wolontariusz, regionu w którym będziecie przebywać oraz ludzi, których na swojej drodze spotkacie, wasze spostrzeżenia mogą się zupełnie od siebie różnić. Ale cóż, mój blog - moja wizja świata ;)
Człowiek w dom, Bóg w dom Gruzini są bardzo gościnni z natury :) Zawsze uśmiechnięci, uwielbiają obcokrajowców. Na pewno zaczepią Cię na ulicy i nie wypuszczą, dopóki nie dowiedzą się o Tobie wszystkiego ;) Jeżeli Gruzini zaproszą Cię do siebie na coś słodkiego lub chinkali (tradycyjne gruzińskie pierogi), to możesz się spodziewać, że zastaniesz pełny stół i dużo, bardzo dużo wina... Ciężko jest też za siebie zapłacić w restauracji. Najlepszym sposobem rewanżu jest ponowne zaproszenie i zapłacenie rachunku w trakcie "wyjścia do toalety", innego sposobu nie ma. Gruzini są też bardzo wytrwali w swoich propozycjach, szczególnie jeżeli jest się samotną dziewczyną. Bardzo ciężko im odmówić, ale trzeba być po prostu konsekwentnym. Zawsze możesz też liczyć na ich pomoc, gdy szukasz przystanku marszrutki lub konkretnej ulicy. Czasami Gruzini nie chcą cię urazić lub przyznać się, że nie znają miejsca o które pytasz. Będą więc potakiwać, zgadywać, ze to w tamtym lub w tamtym kierunku. W ten sposób można zwiedzić wiele ciekawych miejsc, ale niekoniecznie dotrzeć tam, gdzie się zamierzało ;)
Ach, te drogi... Jak to mówi nasz szef: "Georgia - crazy country, crazy people, crazy drivers". W tym przypadku muszę się z nim zgodzić. W naszym mieście na próżno szukać przejścia dla pieszych. Ostatnio na głównej drodze zbudowali płotek oddzielający pasy ulicy, ale nie pomyśleli o tym, że ludzie muszą w końcu jakoś przejść. Mamy więc dwa wyjścia - ćwiczyć nasze zdolności w skokach przez płotki albo wyobrazić sobie, że jesteśmy samochodem i przejść środkiem skrzyżowania. W nocy chodzenie chodnikiem grozi wybiciem sobie wszystkich zębów, spacer ulicą albo środkiem ronda to tutaj norma. Czuję się trochę nonszalancko stojąc w Tbilisi na środku drogi pomiędzy pędzącymi samochodami. Myślę, że przechodzenie przez ulicę to sztuka, której ciągle się uczę. Pamiętajcie! Na drodze w Gruzji pierwszeństwo zawsze ma krowa, następnie samochód, a na samym szarym końcu człowiek, który musi jakoś przetrwać ;)
Wegetarianinem być! Nie przepadam za mięsnymi daniami, a podczas pobytu w Gruzji postanowiłam odstawić mięso na jakiś czas. Nie mam łatwego życia, to na pewno ;) Gruzińska kuchnia jest bardzo aromatyczna, z dużym dodatkiem kolendry, ale jest bardzo mięsna. Zazwyczaj zamawia się kilka dań i je się wspólnie z biesiadnikami. Jeżeli są potrawy wegetariańskie, to nie podaje się ich w knajpach, ponieważ nie ma na nie tak dużego popytu i głównie gotuje się je w domu. Jednak w dużych miastach, takich jak Tbilisi i Batumi bez problemu można zamówić je restauracjach. Jakie gruzińskie, tradycyjne danie polecam wegetarianom w podróży?
- chaczapuri (gruz. ხაჭაპური) - gruziński placek zapiekany z serem! W restauracjach można zamówić dużą wersję wyglądającą jak pizza, natomiast w piekarni dostępne są wersje na przekąskę w trakcie dnia. Pycha!
- lobiani (gruz. ლობიანი) ten sam placek, ale z nadzieniem z pastą z czerwonej fasoli. Uwielbiam!
- lobio (gruz. ლობიო) - rodzaj zupy lub kremu z czerwonej fasoli podawana w tradycyjnym glinianym naczyniu
- adżapsandali (gruz. აჯაფსანდალი) - rodzaj leczo z bakłażanu, ziemniaków, pomidorów i przypraw
- badridżani (gruz. ბადრიჯანი) - podsmażony bakłażan zawijany w roladki z pastą orzechową
- chinkali (gruz. ხინკალი) - oprócz najbardziej tradycyjnej wersji z farszem mięsem, można również znaleźć chinkali z serem, które uwielbiam lub z grzybami, czy warzywami.
W naszej ulubionej knajpie niestety wegetariańskich dań jest mało, więc ja zazwyczaj zadowalam się frytkami oraz sałatką z pomidorów i ogórków. Aha i płacę najwięcej ze wszystkich :P Ciężkie życie wegetarianina w Gruzji;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz