niedziela, 13 września 2015

Słodkie lenistwo na wybrzeżu

Właśnie mija mój pierwszy tydzień w Ozurgeti. Trochę czuję się jak na urlopie i to takim bardzo leniwym urlopie. Jak typowy zmarźluch postanowiłam skorzystać z końca lata i pozwiedzałam trochę gruzińskie plaże. Do najbliższej plaży, w Shekvetili, najszybciej dotrzeć stopem, co jak na razie jest łatwizną w porównaniu z moimi doświadczeniami w Polsce i innych państwach. Pierwszy samochód, który ma miejsce (to też tutaj jest pojęciem bardzo względnym) zatrzymuje się, by Cię podrzucić. Ostatniego dnia wracając z Batumi zabrał nas chłopak, który wcale nie planował jechać w tą stronę, ale nadrobił trochę drogi, by nas podrzucić. Najbardziej w podróżowaniu na stopa, oprócz tego, że nic to nie kosztuje, lubię właśnie poznawać historie napotkanych ludzi. Okazało się, że jego ojciec jest z pochodzenia Polakiem, a jego matka Ukrainką, jednak mieszka od urodzenia w Gruzji. Wyobraźcie sobie widok z drogi na morze i wzgórza, a w tle... Verba, polski hip-hop ;)


Gonio. Idąc za przewodnikiem postanowiłam pojechać na plaże w Gonio i przy okazji zwiedzić pozostałości rzymskiej twierdzy. Miałam wolontariackie szczęście, ponieważ zamiast 2 lari wstępu, zapłaciłam 1, bo pani nie miała mi jak wydać :D Zwiedzanie twierdzy polecam miłośnikom historii i archeologii, inni mogą uważać to za stracony czas. Ja chodziłam po pozostałościach murów i zaglądałam do każdej wyrwy :) Plaża w Gonio jest kamienista i czysta, ale tego dnia były bardzo wysokie fale i ciężko się pływało. Czekając na powrotny autobus do Batumi siedziałam na przystanku (rozkładu oczywiście brak) i popijałam zimną gruszkową lemoniadę Zedazeni. Pyszności!







Shekvetili. To mała miejscowość turystyczna leżąca obok znanego kurortu w Ureki. Plaża jest piaszczysta, a piasek ma czarno-srebrzysty kolor. Nie sprawdzałam jeszcze jego właściwości magnetycznych ;) Morze jest bardzo czyste, ma lekko turkusową poświatę. Plaża od strony licznych hoteli też jest w miarę czysta, ale im bliżej portu, tym więcej wyrzuconych na brzeg butelek, siatek i innych śmieci.


Sarpi. Ta plaża podobała mi się najbardziej. Leży przy samej granicy z Turcją, w bliskiej odległości są wzgórza, a w oddali widać białą wieżę meczetu i słychać śpiew muezina. Woda była bardzo przejrzysta, cały czas było widać dno, chociaż jest tam bardzo głęboko. Chciałabym pojechać tam jeszcze raz, ale cała wyprawa trwa ok.4-6 godzin. Sarpi mieści się ok. 70 km od Ozurgeti :)




1 komentarz: