czwartek, 5 listopada 2015

Objazdówka Tbilisi-Kazbegi-Signagi

Z moim gościem specjalnym, J., postanowiliśmy wybrać się na kilka dni na zachód Gruzji. Pogoda w Gruzji nie jest czymś, co można by było jakkolwiek przewidzieć. Zmienia się co roku i w lutym może być ładniej niż w kwietniu. Planowanie w Gruzji raczej się nie sprawdza. Tak jakby cokolwiek można było tutaj przewidzieć ;) Czasami trzeba improwizować :)

Mimo, że nasza wycieczka była krótsza niż planowaliśmy i nie zwiedziliśmy Parku Narodowego w Lagodekhi, to nawet brzydka pogoda w Gruzji ma w sobie coś z magii.


Tbilisi. Stolica Gruzji jest stworzona do bezcelowego szwendania się licznymi uliczkami, przesiadywaniu ze znajomymi w knajpkach i kawiarniach oraz obserwowania dalekich szczytów piętrzących się w oddali. Główna trasa spacerowa zajmuje około dwóch godzin i prowadzi od stacji metra Rustaweli i pomnika Szoty Rustaweliego główną aleją miasta przez Plac Wolności ze złotym pomnikiem patrona Gruzji, św. Jerzego,  przez uliczki najstarszej dzielnicy Tbilisi -Kali. Tutaj nie ma się poczucia bycia w metropolii. Zabytki są na każdym kroku, kamienice zachwycają orientalistycznymi wzornictwem, a z punktów widokowych jest fantastyczna panorama na całe miasto. Z punktów wartych odwiedzenia: łaźnie siarkowe, twierdza Narikała, Stare Miasto z licznymi zabytkami oraz Most Pokoju... czyli podpaska ;)




Kazbegi. Dzień drugi przywitał nas deszczem. W trakcie podróży Gruzińską Drogą Wojenną ustąpił, ale zamiast niego pojawiła się silna mgła, która uniemożliwiła nam zachwycanie się widokami. Po drodze minęliśmy zbiornik Jinvali oraz fortece Ananuri. Zdecydowanie warto się tutaj zatrzymać!


Naszym punktem docelowym był zabytkowy kościół Cminda Sameba. Mimo silnej mgły i mżawki swój cel osiągnęliśmy. Nie byliśmy w stanie zobaczyć monastyru nawet z odległości stu metrów, a co dopiero postrzępionego masywu Kazbegu. Mgła, która nas otaczała nadawała całości mrocznej i tajemniczej atmosfery. Dopiero przy zejściu dane nam było ujrzeć wzgórze, które przed chwilą zdobyliśmy. Podejście jest mało wysiłkowe i nie rozumiem sensu wjeżdżania tam taksówką, tym bardziej za 20-40 GEL (30-60 zł)...






Signagi. Nie poddając się, ruszyliśmy dalej. W marszrutce byliśmy jedynymi obcokrajowcami, więc nie zdziwiło mnie, gdy kierowca podszedł do nas podając mi swój telefon... Zanim ruszyliśmy zdążyliśmy już mieć propozycję noclegu, uwielbiam Gruzinów :D Bajeczne miasto w Kachetii, z odrestaurowaną zabudową i pięknym widokiem na Dolinę Alzańską powitało nas jeszcze większym deszczem i jeszcze większa mgłą... Chcieliśmy zostawić nasze bagaże w polskim hostelu i "pospacerować", ale po brodzeniu przez zalane ulice postanowiliśmy wymienić nasze bilety na jak najwcześniejszą godzinę powrotną. Zwiedzanie Parku Lagodekhi odpuściliśmy już poprzedniego dnia w hostelu i mieliśmy w tym dniu i tak wracać do Ozurgeti nocnym pociągiem. Signagi jest urocze nawet w deszczu i mgle, więc przy słonecznej pogodzie musi zachwycać widokami. Krótki spacer, karmienie psów i obowiązkowy obiad. Paradoks Gruzji? Wygląd ekskluzywnej restauracji nie świadczy o wyglądzie jej toalety ;) Mieliśmy również okazję spróbować czurczcheli, czyli gruzińskiego przysmaku z orzechów i soku z winogron, która wywodzi się z tego regionu. Była tak pyszna, że nawet nie zdążyliśmy zrobić jej zdjęcia :P Zawitam do Signagi na pewno jeszcze raz albo i dwa! 






 * Większość zdjęć wykonał J. Tak padało, że ja nawet nie wyciągałam aparatu :(

** Do Kazbegi marszrutka odjeżdża o godzinie 9:00 z dworca Didube. Poza sezonem czeka się na odjazd tyle czasu, aż znajdzie się dostateczna liczba chętnych. To samo dotyczy powrotu. Koszt to 10 GEL w jedną stronę.

*** Marszrutki do Signagi odjeżdżają w sezonie z dworca Ortachala. Ale marszrutki dla miejscowych ruszają z dworca Samgori. Nie jest łatwo odnaleźć odpowiednie stanowisko, ale wystarczy pytać. Znajomość gruzińskiego alfabetu też się przydaje :) Koszt to 6 GEL w jedną stronę. Rozkłady marszrutek wraz z miejscem odjazdu i cenami znalazłam tutaj .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz