Wyjeżdżając do Gruzji postanowiłam być najlepiej zapakowaną i przygotowaną wolontariuszką EVS ;) Plany planami, a wyszło trochę kiepsko, ponieważ nie zapakowałam moich trekkingowych butów. Sądziłam, że będą mi potrzebne dopiero w październiku przy wizycie J. Moje stopy w trakcie wizyty w Swanetii dały mi do zrozumienia, jak duży popełniłam błąd :/ Ale od początku :)
Dzień 1. Zapora wodna na rzece Inguri. Do Swanetii, regionu leżącego w zachodnim paśmie Wielkiego Kaukazu, postanowiliśmy wyprawić się stopem. Nasza droga była trochę kręta, ale niespodziewanie trafił się kierowca, który jechał prosto do Zugdidi, głównego miasta w Megrelii. Podwiózł nas nawet na wylotówkę w kierunku Mestii, więc próbowaliśmy naszego szczęścia dalej. Szybko złapaliśmy stopa do kolejnego punktu - Jvari. Dotychczas mieliśmy szczęście, bo nasi kierowcy znali angielski. Zaproponowali, że pojadą z nami, by oprowadzić nas po zaporze wodnej leżącej na północy Jvari. Jest to jedna z najwyższych zapor wodnych na świecie (ok. 270 m) i słyszałam, ze jest tam pięknie, więc zgodziliśmy się ochoczo ;) Nasz kierowca znał kierownika ochrony, więc razem ze strażnikami zwiedziliśmy każdy zakamarek tamy, a nawet zeszliśmy do zbiornika, by dotknąć magicznie turkusowej wody :) Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania - zobaczcie sami!
Pożegnaliśmy naszych przewodników i ruszyliśmy dalej. Niestety łapanie stopa z Jvari do Mestii nie było już takie różowe. W końcu zatrzymała się marszrutka i K. udało się wynegocjować podwózkę do Mestii za 20 lari (ok. 30 zł) za 3 osoby. Po drodze nie obyło się bez picia domowej roboty wina i podziwiania majestatycznej rzeki Inguri, której źródła leżą właśnie w Swanetii. Droga do Mestii to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie widziałam w życiu! Sama Mestia znajduje się na poziomie 1400 metrów!
Dzień 2. Lodowiec Chaladi. Pierwszego dnia pobytu w Mestii postanowiliśmy wybrać się na spacer pod lodowiec Chaladi. Pierwsza część trasy to droga w dolinie o niskim stopniu trudności, ale w upał też daje się we znaki :) Można też dojechać tu samochodem lub marszrutką. Po dojściu do drewnianego mostu zaczyna się leśna ścieżka, która wiedzie aż do stóp lodowca. Po drodze spotkamy oczywiście wszędobylskie krowy. Widoki piękne, warto wybrać się w pierwszy dzień jako formę rozgrzewki :) W drodze powrotnej nękani upałem, chętnie zgodziliśmy się na podwózkę starą, radziecką wywrotką w budowlańcami z Mestii. Podróż niezapomniana!
Dzień 3. Jeziora Koruldi. Na kolejny dzień wybraliśmy trasę do jezior Koruldi. Wiedziałam, że pierwsze podejście przez las o znacznym nachyleniu terenu będzie dla mnie wyzwaniem, ale nie spodziewałam się, że prawie wypluje płuca. Kolejne punkty pokonywałam już tylko siłą woli ;) Widoki na szlaku są niesamowite, a wdrapanie się na 2700 metrów to dla mnie nie lada sukces! Ostatni punkt trasy, czyli upragnione jeziora Koruldi okazały się trzema kałużami średniej wielkości :P Ale nic, nie można mieć przecież wszystkiego. Widoki zrekompensowały nasze wielkie rozczarowanie ;) Najbardziej zdziwiła nas grupa trzech dziewczyn, które ubrane w sportowe ciuchy wjechały na szczyt samochodem, zjadły przekąski, zrobiły zdjęcia i zjechały na dół... To się dopiero nazywa górska wyprawa ;) Zdjęcia nie oddają uroków tego miejsca! Na ostatnich dwóch widoczny jest też szczyt Ushby, najbardziej majestatycznego szczytu Kaukazu.
Dzień 4. Powrót do Ozurgeti. Niechętnie opuszczaliśmy Mestię z jej charakterystycznymi wieżami obronnymi i pięknymi widokami. Dłuższy pobyt i wędrówki planuję po wzmocnieniu mojej słabej kondycji ;) Z Mestii do Zugdidi wracaliśmy marszrutką za 20 lari (ok. 30 zł), gdzie zaskoczył nas straszliwy skwar. Chcieliśmy się szybko wydostać, ale trochę zajęło nam szukanie właściwej wylotówki. Na szczęście kilkoma stopami udało dojechać się sprawnie do domu.
* Trekking w Swanetii możliwy jest od początku czerwca do połowy października. W trakcie pobytu nocowaliśmy w domu gościnnym u gospodarza Wołodii, którego kontakt znalazłam na www.forum.kaukaz.pl Polecamy zdecydowanie, urocza rodzina, piękny widok z okna na całą Mestie i tanio - 15 lari (ok. 24 zł) od osoby. Kontakt w języku rosyjskim +995595406922.
Pięknie tam :)
OdpowiedzUsuńSwanetia to miejsce na zdecydowanie dłuższy trekking niż tylko weekend:)
Usuń